Category Archives: Wiersze dla dzieci

Uczta

Dwa krasnale siedzą, siedzą
Nic nie robią tylko jedzą.
Zjadły już:
Jagódek osiem,
Cztery rydze w białym sosie,
Zupę z białej koniczyny,
Kotlet z młodej jarzębiny,
Żurek z szyszek z warzywami,
Orzechowy stek z ziołami,
Wielką ilość trawich ździebek
I sałatkę z mleczów z chlebem.

Dwa krasnale tyją, tyją,
Lecz do tego
Jeszcze piją:
Ciepły bulion z borowików,
Wywar z liści i patyków,
Cztery dzbanki soku z malin,
Nektar z niezapominajek,
Świeże mleko ze stokrotek,
Rosę zaprawioną wrzosem,
Kisiel z tęczy w czarkach z róży
I po szklance deszczu z burzy.

I pospały się krasnale
I chrapały tak wspaniale
Aż uciekło z nieba słonko
Noc zapadła ponad łąką
Teraz księżyc, dobry starzec
Srebrną kołdrę na świat kładzie
By, choć pełne mają brzuszki
Nie przemarzły obżartuszki!

Nocne latawce

Nocą na pustej huśtawce,
W piaskownicy
Lub w parku na ławce
Siada Nocka i puszcza
Latawce.

Ma czarny kapelusz na głowie
I czarne
Babosze domowe,
Lecz latawce są
Kolorowe.

Pod żaglami z latawców sny płyną.
Uważają,
By nikogo nie minąć,
Kolorowe sny,
Pełne przygód.

Spod poduszki

Spod poduszki, spod poduszki,
Skacząc cicho na paluszki
I trzymając się za brzuszki
Wypadają sny.

Jeden zamienia się w smoka,
Drugi wygląda jak foka,
Trzeci ma głowę w lokach,
A czwarty to jesteś ty!

Nosisz za duże buty
I masz nie włosy lecz druty,
I zawsze chodzisz na skróty
Gwiżdżąc na wiatr.

Na bluzce masz plamę z lodów
I śmiejesz się bez powodu,
A potem skaczesz ze schodów
W szeroki świat.

Patrzę na ciebie w lustrze,
Odbita jesteś w poduszce.
Lubię, gdy śnisz mi się, mamo
I jesteś taka jak ja!

Młodsza siostra

Czy powie mi ktoś z dorosłych
Jaki pożytek jest z młodszej siostry?

Moim zdaniem to są raczej straty,
Niż zyski dla ludzkości.

W domu lawinowo przybywa:
– sprzątania
– szukania
– gubienia
– kłócenia (się) i nie godzenia.

Rodzice częściej miewają:
– ataki złości
– bezradności,
– bóle głowy,
– kryzys ogólnowymiarowy.

Do czego ja bym nie doszła
Gdyby nie młodsza siostra!
Wręcz nie wiem od czego zacząć.
– Nobel za pracę badawczą,
– Grand Prix za śpiew w operze
– dyplom za malunki w plenerze.

Lecz niestety …
KTOŚ! — wypuścił mrówkę z pudełka
KTOŚ! — w czasie arii mej ćwierkał
KTOŚ — pociął nożyczkami portfolio z rysunkami

Czy myślicie, że Mikołaj przy święcie
Mógłby siostrę zabrać w prezencie?
Spakować ją w swój złoty worek
I oddać dopiero we wtorek?

Dłużej to nie, bo wiecie
Ona taka mała,
Będzie ryczała,
Będzie tęskniła,
Nie wytrzyma bez niej rodzina

A ja też pewnie nie wytrzymam…

Torba mamy

torba-001Są na świecie różne mamy
Niskie, średnie i wysokie,
Mamy szczupłe lub okrągłe
Czarno- lub niebieskookie.

W tłumie innych pań te mamy
Czasem trudno poznać z dala,
Gdy migają w jednakowych
Płaszczach, butach oraz szalach.

Lecz nie moją własną mamę!
Mamę różni cecha taka,
Że gdy idzie to z nią idzie
Najwspanialsza torba świata.

Torba całkiem wyjątkowa!
Unikalna! (choć bez frędzli)
Taka torba, w której zawsze
Wszystko się bez trudu zmieści.

Soczek i kanapka z serem,
Szalik oraz rękawiczki,
Zapasowa para butów,
Plastelina i nożyczki.

Lalka w wózku, książki wszystkie,
Klocki oraz układanki,
Latem chowa się w niej rower,
A gdy przyjdzie zima – sanki.

Gdy jedziemy na wycieczkę
Mama niesie w niej łóżeczko,
Bo nie lubię spać na trawie
Nawet jeśli jest nad rzeczką.

Nadto po kieszonkach licznych,
Na pamiątkę tam ukryte
Spoczywają moje skarby
Znalezione lub zdobyte.

Są tam kapsle i muszelki,
I wór piasku z wydm nad morzem,
I sześć kół od parowozu,
I staw z karpiem, i wieżowiec.

Mamę da się poznać wszędzie,
Mamę różni cecha taka,
Że gdy idzie to z nią idzie
Najpękatsza torba świata!

Na dnie naszej szafy

Na samym dnie naszej szafy,
Głęboko bardzo
Pod kocem, pod kapeluszem,
Pod suknią mamy z kokardą,
W pudełku, w którym stoją
Trzewiki bez sznurówek
Mieszka sobie od dawna
Pewien krasnoludek.

Psotnik to jakich mało:Top-004
A to guzik nadszarpnie
By odpadł właśnie wtedy,
Gdy się wychodzi gdzieś w palcie,
To buty błotem spryska,
Aż patrzeć jest niemiło,
To przedziurawi kieszeń,
Żeby się klucz zgubiło.

A czapkę lub rękawiczki
To tak gdzieś czasem upcha
Że wcale nie można ich znaleźć,
I mama robi się smutna.
Już dawno bym tę niecnotę
Oduczył niemądrych zabaw
Gdyby się tylko tak dobrze
Nie chował
I dał mi
Złapać.

Piosenka dla mamy

piosenka dla mamy

Pójdziemy ty i ja,
Pójdziemy w świat daleko.
Ty będziesz brzegiem szła,
A ja popłynę rzeką.

Ty będziesz lasem drzew,
Ja pojedynczym kwiatem,
Ty chmurą, niebem, dniem,
Ja gwiazdą, nocą wiatrem.

Ty powiesz – tak, ja – nie,
Ty szepniesz, a ja krzyknę.
Echo poniesie głos,
Zamieni go w muzykę.

Zmęczona drogą – siądziesz,
Ja wolno pójdę dalej
Dźwigając serca dwa
Nie rozłączone wcale.

Nocne potwory

Gdy w ciemności, z wysokości
Spada na świat Nocna Pora
To każdemu niesie w worku
Innego potwora.

Marcinowi z Koziej Głowy
Dinozaura pod poduszkę.
Ani Spławik ze wsi Trawy
Ducha, który rusza łóżkiem.
Kasi, co jest siostrą Basi
Babę Jagę do szuflady,
Zaś Zbyszkowi D. z Ostrowi
Tarantulę wzrostu żaby.

Choć niektórym się wydaje,
Że to strachy nie są wcale
Lecą z worka Nocnej Pory
Również ćmy, aligatory,
Białe myszki, czarne szczury
I zmyślone w ścianie dziury
Zaś specjalnie dla mej ciotki
Krasnoludki-Samolotki.

Tylko dla mnie nic tam nie ma
Nawet kiedy w oknie stoję
Bo tak jakoś się złożyło
Że ja nocy się … nie boję!

Ponury

dormiszczyslawPan Dormiszczysław Ponury
Miał brzuch po same chmury
I kiedy wychodził na spacer
To zbiegały się chmury z hałasem,
Bo ten brzuch był jak miękki fotel
Gdzie odpocząć można na trochę.
–Patrzcie państwo, jakie to bezczelne! —
Grzmiał ponuro Ponury codziennie.
— Obsiadają mnie jak ptaki drzewa,
Tak mi ciężko, że się żyć odechciewa!
Aż w końcu nie wytrzymał i przeszedł
Na najskuteczniejszą w świecie cud-dietę.
I stało się — już po dwóch tygodniach
Zaczął chodzić w całkiem wąskich spodniach.
Po miesiącu był tak chudy, że chmury
Nie umiały już go dostrzec z góry.
Ale wtedy … upatrzył go sobie wiatr
I za każdym razem gdy przywiał na świat
Podrywał Ponurego do góry
I …znów siadały mu na brzuchu chmury!

Zgubione wiersze

Top

Po cichu i po kryjomu, w największym sekrecie
wymknęły są raz wiersze
z głowy poecie.

Te, którym urosły skrzydła
na chwilę
zmieniły się w płochliwe motyle.

Te, które pobiegły na łąkę
złapały
na szczęście biedronkę.

Te, które spojrzały do góry
pożeglowały
jak koronkowe chmury.

A te, którym spuchły nogi od dalekiej drogi
włożyły czerwone butki
i … zmieniły się w krasnoludki!

Westchnął poeta, wiecie,
nie zapisałem nic w kajecie
i rozpierzchły mi się wiersze po świecie!