Co się stało, gdy mama ukryła się w szafie

To nie był dobry dzień.

Za oknem żar wciąż lał się z nieba, choć był już wieczór, zaś od upałów Mamę zawsze bolała głowa.

 

— O, to zupełnie jak ciebie — zauważa Ania. — Czy w takim razie to będzie bajka o tym, jak chora mama idzie się położyć, a dzieci mogą w tym czasie robić co chcą? I w związku z tym mają jakieś niesamowite przygody?

— Tym razem to nie dzieci będą miały przygody … — zaczynam, a Ania wpada mi w słowo.

— O! To już nic więcej mi na razie nie mów. Opowiadaj!     

 

Dom wyglądał jakby przeszedł po nim huragan, choć Mama jeszcze rano prosiła, by pomóc jej w sprzątaniu.

W zlewie czekała wieża naczyń do mycia i nikt tego nie zauważał, oprócz, rzecz jasna, Mamy. Nie przeszkadzało to jednak  nikomu, by ze wszystkich stron wołać:

— Mamo! Gdzie jest mój piesek na sznurku?

— Mamo, Kaśka poplamiła mój zeszyt od matematyki!

— Małgosiu, czy ja mam jeszcze jakieś czyste koszule? Muszą się w coś ubrać na jutrzejsze zebranie!

Nic, tylko mamo to, mamo tamto. A na dodatek w kolumnach cyferek w pracy Mamy zgubiły się trzy złote i Mama nie miała wyjścia, tylko przytargać te kolumny do domu, żeby do jutra rana jakoś te trzy złote odnaleźć.

 

— Nie, nie podoba mi się — Ania znów mi przerywa. — Wcale nie brzmi jak bajka, tylko jak opis naszego domu. 

— Nic na to nie poradzę, że ten dom z bajki jest taki sam jak nasz. 

— Ale ja chcę, żeby to była fajna bajka, a nie taka, w której ty się denerwujesz i zarządzasz generalne porządki! —  Ania chmurzy się jeszcze bardziej i na znak protestu wydyma usteczka. 

Zastanawiam się przez chwilę.

— Wiesz co? Chyba da się coś zrobić. A jeśli bajka ci się spodoba, to jutro zamienimy się rolami i ty mi przeczytasz którąś z bajek z tej nowej kolekcji od babci. 

Ania dopiero uczy się czytać i, prawdę mówiąc, często szuka wymówki, by nie ćwiczyć na głos.  Dziś jednak wprawia mnie w osłupienie.

— Tej z elfami? Zgoda! — woła od razu. — Coś mi się zdaje, że i tak ty mi ją będziesz czytać.

— To się jeszcze okaże — odpowiadam dumnie i czuję się jak rycerz, który przyjął wyzwanie na pojedynek. 

 

Podnosząc z podłogi w pokoju dzieci mokry ręcznik Mama zatrzymała się koło szafy. Czuła, że zbiera się jej na płacz. Tak bardzo, bardzo chciała, by właśnie w tej chwili ktoś uratował ją od talerzy, bałaganu, deski do prasowania, a zwłaszcza od nieludzko długich kolumn z gubiącymi się w nich pieniędzmi.

Znieruchomiała na moment nasłuchując, czy skądś nie nadciąga ratunek, np. kowboj na koniu, Baba Jaga na miotle, a choćby tylko i kot w butach swoją kradzioną karetą. Niestety, odpowiedziała jej cisza, nie licząc, oczywiście, wciąż przekrzykujących się między sobą członków rodziny.

Mamie wpadł do głowy inny pomysł. Obejrzała się, czy nikt jej nie widzi, uchyliła drzwi od szafy i niczym kot czmyhnęła do środka.

Ogarnął ją tam błogi chłód i całkowita ciemność. Posiedziała kilka długich, przyjemnych chwil, po czym wymacała w kącie latarkę. Wiedziała że tam będzie, bo sama ją tam położyła, by w razie awarii prądu nie szukać po całym domu. Pstryknęła włącznikiem.

Znów zrobiło się jasno, a Mama z ciekawością rozglądała się wokół. Odkryła, że siedzi wśród cekinów, ścinków kolorowej bibułki i błyszczących koralików.  Z naprzeciwka spozierały na nią wieże zamku z tektury pomalowanej na czerwono, a nad nimi, niczym wielkie słońce, puszyła się powieszona na gwoździku żółta czapka z włóczki.

Mam podziwiała to wszystko w niemym zachwycie.  Nie przypuszczała, że w szafie może być tak …pięknie! Bajkowo! Jeszcze chwilę temu czuła się zmęczona i zrezygnowana, a teraz miała wrażenie, jakby u ramion nagle wyrosły jej skrzydła, a w płucach przybyło powietrza do oddychania. I czy się jej tylko wydaje, czy przestrzeń wokół naprawdę zaczyna rosnąć, bibułka pachnie jak trawa, a cekiny i koraliki to krople rosy drżące na kwiatowych główkach? Nie myliła się. Wokół niej rozciągała się najpiękniejszej łąka na świecie. 

— Tu jesteś! Uff, jak dobrze, że cię w końcu znalazłam! Prędko, prędko nie mamy chwili do stracenia! — coś pisnęło Mamie za plecami i jakaś niewidzialna siła poderwała Mamę … do lotu!

Wciąż nie wiedząc, co się z nią właściwie dzieje, Mama szybowała między chmurami w kierunku wielkiego zamku z czerwonej cegły majaczącego w oddali. Gdy znalazła się blisko okna na wieży wtedy siła, które unosiła ją w powietrzu, zaczęła słabnąć i Mama wylądowała na parapecie z nogami przewieszonymi do środka komnaty. Obok niej plasnęła właścicielka piskliwego głosu. Była to chudziutka dziewczynka ze spiczastymi uszami i parą niezwykle pięknych, tęczowych skrzydeł u ramion. Mama przypomniała sobie, że gdzieś już takie widziała. No przecież — w książce z bajkami Ani. Kto by pomyślał, elfinki istnieją naprawdę!

— Nasza królowa umiera! – przemówiła tymczasem elfinka swoim cieniutkim głosikiem. Mama wytrzeszczyła ze zdumienia oczy, ale dziewczynka ciągnęła dalej — Troll Piratrol zakradł się w nocy do zamku i zamienił królewskie flakony z perfumami. Biedna królowa nic nie zauważyła i spryskała się rano trucizną. Trucizną! — desperowała dzieczynka wymachując chudymi ramionkami. — Czy można wyobrazić sobie większą przebiegłość i okrucieństwo? Jedyne co może ją teraz uratować to lekarstwo z czarnego wrzosu! Teraz już wszystko rozumiesz, prawda?

Mama energicznie potrząsnęła głową, ale dziewczynka nic sobie z tego nie robiła.

— Wiesz, że prosimy cię o pomoc tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach. Tylko ty, najpotężniejsza wróżka na świecie możesz zdobyć czarny wrzos dla naszej królowej. Gnuśny Skrzat nikogo innego nie wpuści przecież do swego ogródka. Z biegiem czasu robi się coraz gnuśniejszy i zadaje coraz trudniejsze zagadki zanim nawet opuści zwodzony most przed Zaczarowanym Lasem. Tobie żadna zagadka nie straszna, więc pomóż nam, pomóż, zanim nie jest za późno. — Elfinka zaniosła się płaczem. — Piratrol tylko czeka, by zasiąść na naszym tronie, splądrować ogród, a potem …och ! Wynająć go! Za grube pieniądze. I to komu? Kretom Elfojadom! 

— Jakim Kretom? – wymamrotała zdezorientowała Mama. Dziewczynka wbiła w nią swoje niezwykłe oczy o tęczowych źrenicach i czarnych tęczówkach i patrzyła błagalnie. — Przepraszam cię, dziecko — powiedziała Mama — ale najwyraźniej bierzesz mnie za kogoś innego i to jest na pewno jakaś po …

Chciała oczywiście powiedzieć: “pomyłka”, ale nagle jej wzork padł na kryształowe lustro po przeciwległej stronie komnaty. W lustrze odbijała się chudziutka dziewczynka z tęczowymi skrzydłami, a obok niej …

Niemożliwe!

Mama zacisnęła oczy, odliczyła do trzech i spojrzała ponownie. W kryształowym lustrze obok chudej dziewczynki siedziała najprawdziwsza w świecie wróżka. Miała na sobie złoty płaszcz, na głowie wielki kapelusz ozdobiony kwiatami i piórami, na plecach zaś, podobnie jak elfinka, parę tęczowych skrzydeł.

Przynajmniej jedno się wyjaśniło, przemknęło Mamie przez głowę. Nie ma tu żadnej magii, przyleciałam sama na własnych skrzydłach. A co do reszty, hm … Mama uśmiechnęła się pod nosem. Nie co dzień zdarzają się takie przygody.

— Oczywiście, zrobię co w mojej mocy – odparła całkiem zmienionym, pewnym siebie głosem:. — Tylko mi jeszcze podpowiedz, dziecko – ściszyła głos — gdzie podziała moja czarodziejska różdżka. Bez niej nie dotrę do Gnuśnego Skrzata.

Elfinka zachichotała.

— Ty się nigdy nie zmienisz! Jak zwykle pomyliłaś ją z ołówkiem i włożyłaś za ucho. O, tutaj — dziewczynka pacnęła Mamę w gowę.

Mama też zachichotała. Wydobyła różdżkę i zamachała nią kilka razy, żeby sprawdzić, czy działa. Komnata natychmiast wypełniła się snopem kolorowych iskier i tańczącymi w powietrzu płatkami kwiatów.

– Super! – ucieszyła się Mama. — W takim razie do zobaczenia! Adieu! – Tym razem to ona przyjaźnie pacnęła elfinkę w czubek głowy i dosiadając różdżki jak miotły, kazała się zawieźć do Zaczarowanego Lasu.

A reszta to już była pestka. Bajka po prostu. Gnuśny Skrzat okazał się plastelinową figurką w połatanym cylindrze i wcale nie był taki nieprzyjemny jak go przedstawiała elfinka. Przejęty losem Królowej Elfów, własnoręcznie narwał do kosza czarnego wrzosu. Mama przyrządziła z niego napar z miodem i cytryną, a królowa, gdy tylko stanęła na nogi (już po trzech łykach), wysłała przeciwko Trolowi Piratolowi swoje wojska. Rozgromiono go na siedem wiatrów i przepędzono gdzie pieprz rośnie. W królestwie zapanowało wielkie święto i radość, a najbardziej, oczywiście, wiwatowano na cześć Mamy. Posadzono ją tronie obok Królowej i karmiono największymi smakołykami, jakie istnieją tylko w bajkach.

Słodko objedzona, Mama prawie zapomniała o brudnych naczyniach, długich kolumnach i nieporządku w domu. Nie zapomniała jednak zupełnie i dlatego wpadł jej do głowy jeszcze jeden pomysł.

Zachichotała, wysunęła zza ucha czarodziejską różdżkę i szepnęła zaklęcie. Świat zawirował, jej nogi oderwały się od ziemi i po chwili znów była w szafie.

— Mamo, gdzie jesteś? – z głębi pokoju dobiegł ją głos Wojtka.

— Tutaj, kochanie. Sprawdzałam, czy nie ma jakiś ubrań, z których już wyrośliście.

Wynurzyła się z szafy jak gdyby robiła to codziennie setki razy.

— Ślicznie posprzątaliście – pochwaliła rodzinę rozglądając się po odkurzonych kątach i lśniącej kuchni. – O, i moje trzy złote się znalazły – dodała, zaglądając w przelocie w rozłożone na stole kolumny. – Myślę, że teraz pójdę i posłucham jakiejś miłej, spokojnej muzyki. Nic tak dobrze nie robi na upał i ból głowy jak zasłużony relaks.

— No i jak? — pytam Anię, która siedzi nieco zamyślona. 

— Super — odpowiada cichutko.

— Ojej, nie podobało ci się? 

— Nawet bardzo. I dlatego jest mi smutno, że takie rzeczy mogą dziać się jedynie w bajce. 

— Skąd wiesz? — Tajemniczy uśmieszek z ust bajkowej mamy zagościł i na moich . 

— To jasne — wzdycha Ania — Po pierwsze, nie mam brata, tylko siostrę, w dodatku młodszą. Po drugie, w naszej szafie nie ma ani zamku ani latarki, siedziałam tam przed kolacją to wiem. No i przede wszystkim, ty byś się tam nie zmieściła. Nawet z podkulonymi nogami… 

— Nawet gdybym miała czarodziejską różdżkę?

— Gdybyś… ale  nie masz! — mówi Ania zniecierpliwionym tonem.

— Jesteś tego pewna? — pytam i odwracam się do niej bokiem, żeby zobaczyła moje ucho. 

— Mamo! — woła z przejęciem i … już nie mam cienia wątpliwości, że jutro będę odpoczywać słuchając jak czyta mi bajkę z nowej kolekcji od babci.